|
Gra, która
nadaje się
do rozgrywania
podczas
wystąpień
publicznych
|
      „Gra, która nadaje się do rozgrywania podczas wystąpień publicznych” jest - jak sama nazwa wskazuje - grą, która nadaje się do rozgrywania podczas wystąpień publicznych .
     
Mógłbym po prostu od razu napisać w czym rzecz, ale myślę, że ciekawiej będzie posłużyć się przykładem. Przykład ten to zarazem publiczna premiera konceptu, który jest esencją tego projektu.
     
Wyzwanie podjęła dziennikarka radiowa imieniem Gosia, a rzecz miała miejsce na gościnnej antenie Radia Kampus, w ramach audycji na żywo, w trakcie której miałem opowiadać o aktywizowaniu ludzi poprzez działania w przestrzeni miejskiej. Już na wstępie razem z prowadzącą obiecaliśmy, że pod koniec programu zdradzę szczegóły pewnego nowego projektu (który jest nietypową, ekscytującą grą), a wszystko okaże się czymś innym, niż wydawało się na pierwszy rzut oka.
     
Rzeczywiście, podczas godzinnej audycji rozmawialiśmy o aktywizowaniu ludzi, ale być może co bardziej uważnym słuchaczom udało się wyczuć, że z tą rozmową było coś nie tak. Od czasu do czasu dyskusja schodziła na dziwne tory, cieszyliśmy się bez powodu, albo wykazywaliśmy oznaki mniejszego lub większego napięcia. Mieliśmy trochę stresu, pomimo faktu, że przy mikrofonie siedzieliśmy już nie raz.
     
Gdy trzecie wejście na antenę dobiegało końca, przybiliśmy sobie piątkę, nie kryjąc przy tym radości, jednak nie zdradziliśmy w czym rzecz. Na wejście numer cztery słuchacze musieli chwilkę poczekać, ponieważ zajęliśmy się odsłuchiwaniem fragmentów tego, o czym wcześniej rozmawialiśmy i bynajmniej nie dlatego, że popadliśmy w jakiś samozachwyt, tylko po prostu musieliśmy to zrobić, żeby móc później zaprezentować pewne jej fragmenty na antenie. Co prawda realizator na bieżąco wycinał wskazywane przez nas wypowiedzi, ale na końcu musieliśmy sprawdzić czego brakuje, odszukać zaginione kawałki i dołączyć je do powstającego w ten sposób zlepka.
     
Trzeba nazwać rzecz po imieniu – ta rozmowa nie była po prostu dosyć dziwna. Ona momentami zdawała się zahaczać o jakiś absurd i kompletne bzdury... Ale to tylko pozory! Tak naprawdę wszystko tu miało sens i tak jak obiecaliśmy na początku, na końcu wszystko okazało się czymś innym, niż wydawało się na początku.
     
O co chodziło? Otóż przed wejściem na antenę poprosiliśmy realizatora i dziewczynę, która była akurat w pobliżu, o wypisanie na kolorowych karteczkach pewnych słów (rzeczowników). Dwunastoma zapisanymi karteczkami podzieliliśmy się po połowie – sześć dla mnie oraz sześć dla Gosi, która prowadziła audycję. Nie wiedzieliśmy, co się na nich znajduje. Po wejściu do studia usadowiliśmy się przy mikrofonach i rozłożyliśmy karteczki przed sobą.
     
Ostatnie sekundy przed wejściem na antenę i w końcu jest - pierwsze tego wieczoru wejście na żywo. Teraz mogliśmy już odkryć kolorowe karteczki i przeczytać ich zawartość. Naszym zadaniem było użycie otrzymanych słów podczas naszych rozmów w programie. Za każde użyte słowo otrzymywaliśmy jeden punkt. Właśnie stąd taki nietypowy przebieg rozmowy, koncentrowanie się na jej detalach, żonglowanie tematami i dziwnymi zdaniami.
     
Po co w ogóle taki projekt? Jest to coś, co zwiększa adrenalinę i sprawia, że jest jeszcze więcej emocji. Zaprezentowaną grę można rozgrywać w pracy (w trakcie spotkań z klientem, firmowych prezentacji) albo na studiach (na przykład podczas referatów) i po prostu bawić się, sprawdzać ile słów, będzie się w stanie użyć.
     
Zanim ogłosiłem ten pomysł światu, miałem okazję przetestować go na studiach. Kolega miał akurat referat, a ja wysyłałem mu SMSem słowa do użycia. On w trakcie referatu dyskretnie odbierał moje wiadomości i w jakiś sposób wplatał te wyrazy w treść wystąpienia. W tamtym przypadku dodatkowym elementem była informacja, jakoby na budynku obok znajdował się snajper i referent musiał tych słów użyć, żeby snajper go nie zdjął.
     
Dla wielu osób samym wyzwaniem jest już wystąpienie publiczne i dodatkowych wrażeń i atrakcji tego typu nie potrzebują, ale dla całej reszty może być to ciekawy sposób na urozmaicenie i wyciśnięcie dodatkowych atrakcji z rozmaitych przemówień, referatów i wywiadów.
     
Projekt można modyfikować na różne sposoby i dostosowywać do sytuacji. Czy słowa mają być losowane? A może przeciwnicy mają wypisywać wyrazy sobie nawzajem? Czy można używać wyłącznie rzeczowników, czy także innych części mowy? Czy dozwolone są wulgaryzmy? W grę można grać w więcej osób albo w pojedynkę, można utrudniać drugiej osobie, sprowadzając rozmowę na tory, na których trudniej będzie przeciwnikowi użyć pewnych słów, albo gdy już sami wejdziemy w jakiś temat, w którym będzie nam łatwiej użyć danego słowa, to czasem będzie trzeba nieźle się nakombinować, żeby z tego tematu wybrnąć z klasą, tak by słuchacze niczego nie zauważyli i żeby samemu nie wyjść na idiotę, który gada jakieś bzdury i zaczyna dziwne wątki nie na temat, których później nie kończy.
     
W naszym przypadku dodatkową porcję adrenaliny zapewniał fakt, że słuchało nas naprawdę dużo osób. Słuchacze słyszeli tylko głos i jak to w programach radiowych bywa, nie mieli okazji nas zobaczyć, ale nasza mowa ciała mówiła za siebie. Był stres i emocje.
     
Jakie karteczki nam się trafiły? Ja wylosowałem słowa kamera, radio, rower, dynia, kwazar oraz zapalniczka, podczas gdy prowadzącej audycji Gosi trafiły się komputer rozmaryn, aorta, rewelacja, urządzenie oraz kot.
     
Udało nam się użyć ich w następującym kontekście (w kolejności pojawiania się):
     
Spędzamy tyle czasu przed komputerem chociażby, że jest nam naprawdę ciężko zająć się czymś, no bardziej abstrakcyjnym.
     
Można w różny sposób spędzać ten wolny czas - można wyjść na rower, można wyjść na spacer, można spotkać się ze znajomymi i można też brać udział w tym, co
ja nazywam kolektywnymi działaniami w przestrzeni miejskiej.
     
Nieraz tutaj w radiu się te informacje pojawiały na ten temat.
     
Aorta pulsuje, tak, nie wiadomo do czego to wszystko doprowadzi.
     
Tak, zapytywani jesteśmy o to, czy wiemy gdzie są jasełka, ale to ja nie wiem, czy to jest może jakaś sugestia w stosunku do ciebie, żebyś może wiesz, jakąś
niezwykłą niespodziankę, jakąś rewelację po prostu na święta przygotował.
     
Nie wiem, nie wiem, to jest pytanie absurdalne z gatunku tych, co to jest kwazar. Czy ktoś wie co to jest kwazar?
     
Jakieś takie projekty z okazji na przykład halloween chodziły ci po głowie, żeby się gdzieś tam na jakąś górę wbić, wiesz, rozmaryn w kociołku pomieszać, jakieś czarownice przy...
     
Taką rzeczą, która się kojarzy z halloween jest dynia... tak, tak... której nigdy nie udało mi się wyciąć i pomalować, ale halloween to jest temat rzeka.
     
Był oczywiście aparat i kamera, żeby udokumentować jakby ten moment.
     
Znaczy wiesz, ile mamy, nie wiem, urządzeń w domu, które nam zapewniają różnego rodzaju atrakcje, tak? Telefon - możemy pogadać godzinę. Komputer - możemy
poklikać.
     
Ja zawsze noszę ze sobą albo jakiś ołówek i kartkę, żeby od razu coś zanotować, albo notuję to w komórce, ponieważ dobre pomysły mają to do siebie, że
uciekają, a inspiracje są wszędzie i może nas taka myśl, taka iskra, taka zapalniczka w najmniej spodziewanym momencie uderzyć.
     
Tak, kot ci przebiegnie drogę, a ty stwierdzasz, że to jest impuls.
      Do końca trzeciego wejścia udało nam się wykorzystać wszystkie słowa (właśnie stąd przybicie piątki pod koniec tej odsłony) i każdy z nas otrzymał po sześć punktów, a więc mieliśmy remis.
     
W przerwie razem z realizatorem odszukaliśmy brakujące słowa, których nie udało się wyłowić podczas poprzednich wejść i zmontowaliśmy plik, w którym zdradziliśmy, gdzie użyliśmy poszczególnych wyrazów. Stąd nieco dłuższe oczekiwanie na ostatnie, finałowe wejście, w trakcie którego wszystko miało stać się jasne, a karty miały zostać wyłożone na stół.
     
Dopiero wtedy słuchacze poznali prawdę i dowiedzieli się w czym rzecz. Projekt na który czekali już się odbył i przez cały czas mieli go przed swoimi oczami (czy może raczej uszami). Tak jak obiecaliśmy na początku, szczegóły nowego projektu zostały zdradzone, a wszystko okazało się czymś innym, niż wydawało się na pierwszy rzut oka.
Dokumentacja audio
Dokumentacja wideo
|